Eliasz i Pistulka
Pod koniec XVIII wieku na drodze z Lipin do Zabrza utworzono karczmę. Znajdowała się ona w Chebziu naprzeciw małego niepozornego budynku pełniącego wówczas funkcję przystanku kolejowego. Karczma stała się miejscem bardzo popularnym. Zatrzymywali się w niej podróżnicy oraz kłusownicy z pobliskich lasów. Zapewne wśród odwiedzających byli także Eliasz i Pistulka – znani na całym Górnym Śląsku zbójnicy.
Czasami mówiło się o rabusiu „Eliaszu Pistulce”, gdyż niektórzy uważali, że to imię i nazwisko jednego człowieka. Są źródła, które podają, że miano „Pistulka” nie było nazwiskiem, tylko przezwiskiem zbójnika, a wzięło się od małych pistoletów, czyli pistołli, które posiadał. W rzeczywistości zbójów było dwóch: Wincenty Eliasz i Karol Pistulka. Mężczyźni podobno spotkali się w Bytomiu i działali razem od około 1870 roku. Połączyli swoje siły oraz bandy i rzekomo spisali nawet zbójnickie „przykazania”.
Eliasz i Pistulka działali na terenie całego Górnego Śląska i byli tak sławni, że mieszkańcy wielu śląskich miast nazywali ich „swoimi zbójami”. Byli bohaterami licznych pieśni, a ich zbójecka aktywność stała się kanwą niezliczonych opowieści.
Władze miały problem ze schwytaniem rabusiów, gdyż potrafili się skutecznie kamuflować. Przebierali się a to za kobiety idące na targ, a to za kominiarzy, farorza czy szmaciorza. Złapani natomiast, skutecznie się wymykali.
W roku 1874 szandary, czyli niemieccy żandarmi, ostatecznie ujęli zbójów. Postawiono ich przed bytomskim sądem. Karlik Pistulka nie przyznał się do winy. Został skazany na śmierć, jednak zmarł w więzieniu przed wykonaniem wyroku. Podobno przyczyną jego śmierci było zatrucie surowym tytoniem, który rozgryzał. Eliasz natomiast za przyznanie się do winy został skazany na karę więzienia i odsiadywał ją w raciborskim areszcie w latach 1876–1918. Wyszedł na wolność, ale nie miał się gdzie podziać i do końca życia, tj. do około 1920 roku, żył w Raciborzu, w więziennych zabudowaniach gospodarczych.
Jak na „porządnych” zbójów przystało podobno Eliasz i Pistulka napadali tylko na bardzo bogatych ludzi, a zrabowane skarby rozdawali biednym. Nie oddawali jednak wszystkiego, część zdobyczy zakopywali. Stąd powstawało mnóstwo przekazów dotyczących miejsc ukrycia łupów. Niektórzy do dzisiaj wierzą, że je odnajdą.